Coś dawno mnie tutaj nie było. Być byłam ale tylko jako obserwator i czytelnik Waszych blogów. Poznałam kilka bardzo interesujących i wciągających.
Cóż... praca wre. Haftowanie kolii dobiega końca. Już niedługo pokażę rezultaty, na pewno jeszcze w tym tygodniu :) Jeszcze w czerwcu zapisałam się na wymiankę u Diany i udało mi się już prawie przygotować niespodziewajkę dla Oli. Prawie bo w głowie mam projekt jeszcze jednego elementu tylko jakoś czasu brakuje na wszystko. 22 sierpnia prezentacja wymiankowa i będę mogła pokazać rezultaty. A tym czasem, borem, lasem sztyfty w kolorach tytułowych. Rzadko zdarza mi się robić sztyfty, bo jakoś tak łatwiej jednak podpiąć kolczyki do zwykłych bigli. Tym razem użyłam lawy wulkanicznej, zielonego howlitu i maleńkich koralików nocy Kairu. Jak wyszło ? proszę bardzo....
Praca jak zwykle cudna:) Ostatnio wróciłam z lasu z koszykiem grzybków - najwięcej znalazłam kurek:)
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie, do perfekcji jeszcze długa droga. Grzyby teraz rosną intensywnie bardzo więc warto wybrać się do lasu - będzie dwa w jednym dotlenienie i produkty na obiad :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
naprawde podziwiam ogladam twoje cuda i wszytsko przesliczne starannie zrobione wida ze wkładasz w to dużo serducha ,,, pozwolisz ze sie rozgoszcze u ciebie i będę wpadac czesto pozdrawiam ciepluteńko
OdpowiedzUsuńpaulina z mała sztuka
Paulinko dzięki za bardzo miłe słowa. Ja po prostu lubie to co robię a że przy okazji mam wrodzony talent do zszywania różnych rzeczy to już kwestia genów (to po Mamie i Babci :)) Zaglądaj jak najczęściej - serdecznie zapraszam :)
Usuń